Z policjantem jak z jajkiem? Napaść na funkcjonariusza publicznego

Z policjantem jak z jajkiem? Napaść na funkcjonariusza publicznego 1168 779 Anna Rybarczyk

Napaść na funkcjonariusza publicznego

Wydaje ci się, że interwencje Policji, legitymowanie, kierowanie spraw do sądu Cię nie dotyczą, ponieważ zdarzają się wyłącznie tym, którzy świadomie i z premedytacją naruszają prawo? Nic bardziej mylnego! Praktyka pokazuje, że styczność z funkcjonariuszami Policji może mieć każdy z nas, choć nawet nie mieliśmy zamiaru łamać prawa. Dzieje się tak, ponieważ Policjanci to nie tylko nieomylni stróże prawa, ale przede wszystkim ludzie, którzy popełniają błędy, mogą źle ocenić daną sytuację (szczególnie gdy interwencje dotyczą większych grup ludzi, a nie konkretnej jednostki), czy też zwyczajnie dokonują nieprawidłowej wykładni przepisów prawa, w szczególności gdy przepisy są niejasne, a poprawna wykładnia wynika wyłącznie z orzecznictwa sądów w podobnych sprawach. Należy bowiem pamiętać, że przecież w zdecydowanej większości funkcjonariusze Policji nie są jednocześnie prawnikami! Dlatego tak ważne jest, abyś znał swoje prawa i obowiązki, procedury, możliwe rozwiązania zaistniałych sytuacji. W ostatnich latach coraz częściej słyszy się o sprawach sądowych z udziałem funkcjonariuszy Policji, jednak to najczęściej „zwykli ludzie” siedzą na ławach oskarżonych, podczas gdy Policjanci występują w charakterze pokrzywdzonych lub świadków. Ogromna ilość tego rodzaju spraw jest wynikiem bezpośrednich spotkań Policji ze społeczeństwem w ramach protestów społecznych, imprez masowych, zgromadzeń publicznych, a nawet kontroli dotyczących przestrzegania obostrzeń związanych z epidemią koronawirusa. W zredukowaniu ilości spraw sądowych i napięć nie pomaga dodatkowo uchwalanie niezliczonej ilości nowelizacji dotychczas obowiązującego prawa oraz całkiem nowych, dotąd nieznanych instytucji i obostrzeń. W niniejszym artykule zostaną przedstawione najczęściej spotykane sprawy sądowe z udziałem funkcjonariuszy Policji w roli oskarżycieli publicznych, pokrzywdzonych oraz świadków. Zaprezentowane zostaną także najważniejsze aspekty prawne w danym rodzaju spraw oraz instytucje procesowe pozwalające na zachowanie równości stron w toku postępowania.

Naruszenie nietykalności funkcjonariusza publicznego

Zgodnie z art.i 222i §1 Kodeksu karnego Kto narusza nietykalność cielesną funkcjonariusza publicznego lub osoby do pomocy mu przybranej podczas lub w związku z pełnieniem obowiązków służbowych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 3. Przez naruszenie nietykalności cielesnej należy rozumieć uderzenie człowieka lub w inny sposób naruszenie jego nietykalność cielesnej (a więc chodzi o fizyczne oddziaływanie na ciało człowieka bez jego akceptacji). W orzecznictwie sądów i literaturze prawniczej przyjmuje się, że cios zadany pokrzywdzonemu polega bądź to na zetknięciu ciała pokrzywdzonego z ciałem sprawcy (np. ręką, nogą, głową), bądź używanym przez niego przedmiotem (np. kijem). Jako konkretne formy naruszenia nietykalności cielesnej podaje się szarpanie, popychanie, przytrzymywanie, szczypanie, ciągnięcie za włosy lub ich obcięcie, uciskanie, kłucie, potrącanie łokciem, polewanie wodą, nieczystościami lub rozpylenie gazu, a nawet zrzucenie nakrycia głowy lub okularów, ogolenie głowy lub oplucie pokrzywdzonego, głaskanie lub całowanie go wbrew jego woli. Nie jest to katalog zamknięty, a jedynie przykład zachowań najczęściej uznawanych przez sądy jako naruszenie nietykalności cielesnej. By uznać, że doszło do popełnienia przestępstwa, naruszenie nietykalności cielesnej musi mieć miejsce „podczas lub w związku z pełnieniem obowiązków służbowych”. „Podczas” oznacza, że zachowanie sprawcy musi mieć miejsce w trakcie wykonywania przez funkcjonariusza obowiązków służbowych (zbieżność co do miejsca i czasu). Przyjmuje się także, że pełnienie obowiązków służbowych może mieć miejsce w czasie wolnym funkcjonariusza jeżeli w tym okresie podejmie czynności zmierzające do obrony porządku prawnego w zgodzie ze swoim ślubowaniem. Z kolei sformułowanie „w związku” nie wymaga zbieżności miejscowej i czasowej, a wyłącznie rzeczowej (prościej mówiąc – nieważne gdzie i w jakim czasie funkcjonariusz się znajduje, lecz ważne, że zachowanie sprawcy naruszającego jego nietykalność cielesną dotyczy wykonywanych przez niego obowiązków służbowych, np. zemsta za podjętą wcześniej interwencję). Przestępstwo można popełnić tylko umyślnie, tj. gdy sprawca wiedział, że jego działanie skierowane jest przeciwko funkcjonariuszowi publicznemu lub osobie do pomocy mu przybranej. To bardzo istotne, ponieważ nierzadko zdarza się, że naruszenie nietykalności cielesnej miało miejsce co prawda wobec funkcjonariusza, ale tzw. „po cywilnemu”, tj. w momencie gdy funkcjonariusz w momencie popełnienia przestępstwa nie był ubrany w mundur, nie przedstawił legitymacji służbowej, a więc zwyczajnie sprawca nie miał prawa wiedzieć, że jego działania podejmowane są w stosunku do Policjanta. Ma to miejsce w szczególności w przypadku tzw. „prowokacji policyjnych”. Wówczas okazuje się, że zastosowana względem sprawcy prowokacja spowodowała jego lęk, przerażenie i w konsekwencji swoistą „obronę”. W takich sprawach warto zwrócić uwagę na dwa możliwe rozwiązania. Po pierwsze, art. 222 §2 Kodeksu karnego wskazuje, że jeżeli czyn wywołało niewłaściwe zachowanie się funkcjonariusza lub osoby do pomocy mu przybranej, sąd może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary, a nawet odstąpić od jej wymierzenia. Tutaj bardzo istotne jest udowodnienie, że w rzeczywistości punktem zapalnym było „niewłaściwe zachowanie się funkcjonariusza” (od kilku lat Policjanci używają tzw. kamer nasobnych, co może pomóc w udowodnieniu swoich racji, ale podstawy i sposób używania kamer to temat tak obszerny, że wymaga omówienia w oddzielnym artykule). Po drugie, przestępstwo naruszenia nietykalności funkcjonariusza ma charakter tzw. „lex specialis” (tłumacząc na język polski: ma pierwszeństwo przed innymi przepisami) w stosunku do „zwykłego” przestępstwa naruszenia nietykalności. Obydwa przestępstwa polegają na naruszeniu nietykalności cielesnej, lecz różni je osoba pokrzywdzonego. Zatem jeśli sprawca dokonując czynu pozostawał w usprawiedliwionym przekonaniu, że pokrzywdzony nie jest funkcjonariuszem publicznym, a „zwykłym człowiekiem”, to mamy do czynienia z naruszeniem nietykalności cielesnej w postaci „zwykłej”. Zgodnie z art. 217 Kodeksu karnego Kto uderza człowieka lub w inny sposób narusza jego nietykalność cielesną, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku. Różnica pomiędzy „zwykłym” a „szczególnym” naruszeniem nietykalności cielesnej widoczna jest w wymiarze kary (w przypadku naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza publicznego zagrożenie karą wynosi do 3 lat pozbawienia wolności, podczas gdy w przypadku „zwykłego” pokrzywdzonego maksymalny wymiar kary wynosi 1 rok pozbawienia wolności).

Znieważenie funkcjonariusza – co za to grozi?

Zgodnie z art. 226 §1 Kodeksu karnego Kto znieważa funkcjonariusza publicznego lub osobę do pomocy mu przybraną, podczas i wi związku z pełnieniem obowiązków służbowych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku. Konstrukcja tego przestępstwa jest dość podobna do omówionej już konstrukcji naruszenia nietykalności cielesnej, a więc uwaga zostanie skupiona na samej czynności sprawczej „znieważenia”. Przez „znieważenie” należy rozumieć wszelkie zachowania sprawcy, które w sposób demonstracyjny wyrażają pogardę dla innej osoby, w szczególności mają poniżyć jej godność osobistą i sprawić, by poczuła się dotknięta lub obrażona. Chodzi o znieważenie osoby w jej obecności albo choćby pod jej nieobecność, lecz publicznie lub w zamiarze, aby zniewaga do osoby tej dotarła. Przyjmuje się, że znieważyć można słowem (ustnie), pismem (listem, rysunkiem, obrazem) lub gestem, w szczególności, gdy jest on uważany w danym środowisku za obraźliwy. Co bardzo istotne, samo subiektywne odczucie pokrzywdzonego co do poczucia jego znieważenia nie ma znaczenia. Znieważenie musi znajdować uzasadnienie w kryteriach obiektywnych, co oznacza, że istotą jest takie zachowanie sprawcy, które na podstawie przyjętych standardów społecznego i kulturowego postępowania stanowi wyraz pogardy, uwłaczania czci drugiemu człowiekowi. Najczęściej ze zniewagą mamy do czynienia w przypadku wypowiadania słów powszechnie uznawanych za obelżywe. Tak jak w przypadku naruszenia nietykalności cielesnej, mamy do czynienia z analogicznymi rozwiązaniami mającymi na celu zredukowanie odpowiedzialności. Po pierwsze, art. 226 §2 Kodeksu karnego pozwala na nadzwyczajne złagodzenie kary, a nawet odstąpienie od jej wymierzenia, w przypadku gdy czyn wywołało niewłaściwe zachowanie się funkcjonariusza. Po drugie, w przypadku braku świadomości, że znieważamy funkcjonariusza publicznego, mamy możliwość zastosowania mniej dolegliwej kwalifikacji prawnej czynu z art. 216 §1 Kodeksu karnego, a więc znieważenia, ale „zwykłego” człowieka. Zmiana kwalifikacji prawnej czynu w tym zakresie wpływa na wymiar kary (art. 216 §1 Kodeksu karnego przewiduje jedynie grzywnę albo karę ograniczenia wolności czyli tzw. prace społeczne). Kara pozbawienia wolności przewidziana jest dopiero, gdy do znieważenia doszło za pomocą środków masowego komunikowania (m.in. prasa, radio, telewizja, Internet).

Protest rządzi się swoimi prawami – trzeba to uwzględniać

Protesty, zgromadzenia, imprezy masowe to miejsca, w których prawdopodobieństwo spotkania funkcjonariuszy Policji jest ogromne. Policja ma za zadanie zabezpieczać miejsce protestu oraz kontrolować sytuację pod kątem możliwości popełnienia wykroczeń/przestępstw przez protestujących. Co do zasady, Policja ma prawo do reagowania w przypadku podejrzenia popełnienia czynu zabronionego, a zatem część zachowań rzeczywiście może zostać uznana za niezgodne z prawem. Najczęściej są to przypadki odmowy wylegitymowania, a więc analizie zostanie poddane właśnie to wykroczenie. Zgodnie z art. 15 ust. 1 pkt 1 ustawy o Policji Policjanci wykonując czynności, o których mowa w art. 14, mają prawo legitymowania osób w celu ustalenia ich tożsamości. Czynności wymienione w art. 14 ustawy o Policji to w ogólności czynności operacyjno-rozpoznawcze, dochodzeniowo-śledcze i administracyjno-porządkowe mające na celu wykrywanie i ściganie przestępstw i wykroczeń. To oznacza, że legitymowanie osób nie może mieć miejsca bez powodu, „tak po prostu”, prewencyjnie, choć często zdarza się, że Policjanci powołują się właśnie na ogólną podstawę prawną z art. 15 ust. 1 pkt 1 ustawy o Policji bez uszczegółowienia CELU wylegitymowania, a celem, jak już zostało wspomniane, powinno być wykrycie przestępstwa albo wykroczenia. Dla poprawności, zasadności i legalności wylegitymowania nie wystarczy zatem, by doszło do „abstrakcyjnego” podejrzenia, a uzasadnionego podejrzenia popełnienia wykroczenia/przestępstwa w danej sytuacji, miejscu i czasie. Coraz częściej spotykam się z tym, że Policjanci jako podstawę wylegitymowania podają np. fakt, że dana okolica została uznana za kryminogenną i zasadnym jest wylegitymowanie wszystkich, którzy w tym miejscu właśnie przebywają. Jest to błędem, ponieważ oprócz znajdowania się w danym miejscu, wymagane jest wskazanie konkretnej osobie dlaczego to właśnie ją podejrzewa się o popełnienie czynu zabronionego. Zakładając, że uzasadnione podstawy do wylegitymowania zachodziły, to w przypadku nie okazania dokumentu tożsamości dopuszczamy się wykroczenia z art. 65 §2 Kodeksu wykroczeń, zgodnie z którym Kto wbrew obowiązkowi nie udziela właściwemu organowi państwowemu lub instytucji, upoważnionej z mocy ustawy do legitymowania, wiadomości lub dokumentów 1) co do tożsamości własnej lub innej osoby, 2) co do swego obywatelstwa, zawodu, miejsca zatrudnienia lub zamieszkania, podlega karze ograniczenia wolności albo grzywny. Sformułowaniem klucz jest „kto wbrew obowiązkowi nie udziela”. Sąd Najwyższy – Izba Karna w wyroku z dnia 31 marca 2021 r., sygn. II KK 422/20 potwierdził, że W sytuacji, gdy funkcjonariusz organu państwowego lub upoważnionej do legitymowania instytucji żąda podania wskazanych w przepisie danych osobowych w wypadku, gdy nie ma do tego podstawy prawnej, obywatel może odmówić podania danych osobowych bez konsekwencji prawnych. Sprawa dotyczyła rzekomego zniesławienia oraz właśnie odmowy wylegitymowania w związku z podejrzeniem, że do takiego przestępstwa doszło. Według funkcjonariusza napis znajdujący się na transparencie obwinionej kobiety mógł znieważyć kierownictwo Policji lub kierownictwo MSWiA i wi związku z tym należało dokonać identyfikacji podejrzanych osób. W tej sprawie po pierwsze, Sąd Najwyższy uznał, że sam fakt istnienia wykroczenia z art. 65 Kodeksu wykroczeń nie oznacza jeszcze, że obywatel jest zobligowany do podania swoich danych w każdych okolicznościach pod groźbą odpowiedzialności z tego przepisu, a bezwzględne egzekwowanie ochrony interesów jednostki, wynikającej z art. 212 §1 Kodeksu karnego (zniesławienie) oraz uznanie, że osoby pomawiane mają absolutne i niepodlegające ograniczeniom prawo do ochrony ze strony państwa, które reagować ma na pomówienia za pomocą prawa karnego, byłoby niezasadne z punktu widzenia istoty społeczeństwa demokratycznego, w którym wolność wypowiedzi ma charakter fundamentalny. Zwłaszcza, że w odniesieniu do polityków i osób publicznych granice, w jakich można wyrażać swoje poglądy, są niewątpliwie szersze, aniżeli w odniesieniu do osoby prywatnej. Po drugie, Rzecznik Praw Obywatelskich, który na korzyść obwinionej wniósł kasację właśnie do Sądu Najwyższego, podkreślał, że przywołana treść napisu nie zawierała nazwiska ani konkretnego stanowiska, które pozwalałyby na zidentyfikowanie osoby, do której miała się odnosić. Wyrok ten, jako wydany stosunkowo niedawno, potwierdził jedynie dotychczasowe stanowisko sądów, że co prawda Policja posiada uprawnienia do legitymowania osób, ale nie wystarczy powołanie się na ogólną podstawę z art. 15 ust. 1 pkt 1 ustawy o Policji. Wylegitymowanie wymaga bowiem dodatkowo wskazania dokładnej, precyzyjnej, odnoszącej się do konkretnej osoby podstawy prawnej, a podstawę tę stanowi przepis, który rzekomo swoim zachowaniem obwiniony narusza (mówiąc prościej – funkcjonariusz powinien wskazać konkretne wykroczenie/przestępstwo). Podstawa prawna nie może być abstrakcyjna, zagrożenie nie może być ogólne, niedookreślone, a działania Policji w tym zakresie nie mogą być wyłącznie prewencyjne.

Ratunek w sądach

Każdy człowiek chciałby zakończyć sprawę w miarę możliwości „polubownie”, tj. odstąpieniem od ukarania, upomnieniem, ewentualnie jak najniższym mandatem. Nie zawsze jest to jednak możliwe, a w przypadku odrzucenia zaproponowanej formy ukarania, sprawa kierowana jest do sądu, co powoduje wszczęcie postępowania sądowego. To nie oznacza jednak, że sprawa jest z góry przegrana. Choć powszechnie przyjmuje się, że w sądzie słowo Policjanta jest ważniejsze, bardziej wiarygodne, a jego pozycja w procesie uprzywilejowana, to nie należy zapominać, że sąd związany jest szeregiem naczelnych zasad procesu karnego, które chronią obwinionego/oskarżonego. Mowa m.in. o zasadzie obiektywizmu, zasadzie domniemania niewinności, zasadzie swobodnej (ale nie dowolnej!) oceny dowodów itd. Ta ostatnia z zasad jest przeciwieństwem tzw. legalnej teorii dowodowej (nieistniejącej w polskim systemie prawa karnego), a to oznacza, że sąd nie jest podporządkowany ustalonym w ustawie regułom oceny dowodów. Mówiąc prościej – sąd nie może z góry założyć, że zeznania Policjantów jako funkcjonariuszy publicznych automatycznie są w pełni wiarygodne, prawdziwe, a wyjaśnienia oskarżonego i osób dla niego najbliższych stojące w kontrze do zeznań Policjantów rutynowo nie powinny być brane pod uwagę jako tendencyjne czy niewiarygodne. Gwarancja równego traktowania stron zapewniona jest nie tylko poprzez ww. zasady, ale również w ramach różnego rodzaju instytucji procesowych, z których oskarżony ma pełne prawo korzystać, o czym szerzej w dalszej części artykułu.

Tytułem wstępu należy wyjaśnić, że postępowanie inicjowane przez Policję zaczyna się od skierowania do sądu wniosku o ukaranie (w przypadku odmowy przyjęcia mandatu karnego wystawionego za wykroczenie) lub zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa/wykroczenia (w przypadku posiadania informacji o czynie zabronionym ściganym z urzędu, którego ukaranie nie leży w kompetencji Policji, bycia świadkiem takiego zdarzenia bądź pokrzywdzonym). Zgodnie z przepisami procesowymi oraz utrwalonym stanowiskiem sądów, jeżeli okoliczności czynu i wina nie budzą wątpliwości, sprawa może zostać rozpoznana w tzw. postępowaniu nakazowym, co oznacza, że sąd wydaje wyrok na posiedzeniu bez udziału stron. Co istotne – i utrwalone w orzecznictwie sądów – postępowanie nakazowe zastrzeżono dla najbardziej oczywistych przypadków, gdy materiał dowodowy jest tak jednoznaczny, że nie nasuwa żadnych istotnych wątpliwości co do winy i okoliczności popełnienia zarzuconego czynu (wyrok SN z dnia 31 marca 2021 r., II KK 422/20, zobacz także: wyroki SN z dnia 11 grudnia 2018 r., III KK 648/18; z dnia 13 września 2017 r., IV KK 42/17 czy z dnia 4 listopada 2014 r., III KK 143/14). Zatem jeśli sprawa jest nieoczywista, brak jest wystarczających dowodów popełnienia czynu zabronionego, a przede wszystkim obwiniony/oskarżony nie zgadza się ze stanem faktycznym przedstawionym przez Policję, to wydanie wyroku w postępowaniu nakazowym nie będzie dla niego korzystne. Nie ma on bowiem możliwości przedstawienia swoich racji, dowodów, własnej wersji przebiegu zdarzenia. Sąd, rozpatrując sprawę, bada z urzędu czy zachodzą przesłanki do wydania wyroku nakazowego, ale praktyka pokazuje, że wiele spraw kończy się wyrokiem nakazowym, pomimo że w sprawie zachodzą wątpliwości. Wydanie wyroku nakazowego nie zamyka jednak drogi do dochodzenia swoich praw! W przypadku otrzymania wyroku nakazowego konieczne jest złożenie sprzeciwu do sądu, który go wydał. Należy to zrobić w terminie 7 dni od doręczenia tego wyroku, gdyż w innym wypadku wyrok nakazowy uprawomocni się i konieczne będzie wykonanie kar i środków orzeczonych wyrokiem (mówiąc wprost – oznacza to zaakceptowanie decyzji sądu). Wniesienie sprzeciwu powoduje natomiast, że wyrok nakazowy traci moc, a sprawa podlega rozpoznaniu na zasadach ogólnych i co najważniejsze, sąd rozpoznający sprawę nie jest związany treścią wydanego wyroku nakazowego. To oznacza, że sprawa zostanie rozpoznana na nowo, ustalenia poczynione w wyroku nakazowym nie będą brane przez sąd pod uwagę, a obwiniony/oskarżony zyskuje wszystkie przysługujące mu prawa procesowe pozwalające na stoczenie równej walki przed sądem. Co prawda, sprzeciw nie wymaga uzasadnienia, a z treści pisma musi po prostu wynikać, iż osoba, która składa sprzeciw nie zgadza się z wyrokiem. Celem prowadzenia efektywnej obrony warto jednak zadbać, by sprzeciw zawierał wszystkie konieczne wnioski dowodowe, kosztowe, stosowny wniosek sugerujący sposób zakończenia postępowania, a także uzasadnienie z powołaniem się na fachową literaturę i orzecznictwo sądów w podobnych sprawach. Nie mniej ważne są przepisy prawa europejskiego zawarte w rozporządzeniach i dyrektywach (choć zdarza się, że bagatelizowane, a czasem nawet nie wdrożone do polskiego systemu prawa karnego!). Akty te bowiem kształtują unijne standardy w zakresie m.in. prawa dostępu do adwokata w postępowaniu karnym, zachowania poufności kontaktów z adwokatem, prawa dostępu do zrozumiałych informacji i pouczeń, a także szereg innych dobrodziejstw dedykowanych oskarżonym. W uwzględnieniu wszystkich tych elementów pomoże ci profesjonalny obrońca (np. adwokat).

W idealnym, legalistycznym świecie wszystkie powołane wyżej zasady i prawa powinny być traktowane jak podstawowe wyznaczniki postępowania organów i instytucji państwowych oraz każdorazowo przez nie przestrzegane. Jednak kłamstwem by było zapewnienie, że tak zawsze w rzeczywistości jest. Zdarza się niestety, że już od początku postępowania to zeznania funkcjonariuszy wyznaczają kierunek przyjęty w akcie oskarżenia, a następnie kierunek zadawania pytań i prowadzenia postępowania w sądzie. Kwalifikacja prawna czynu nie ulega natomiast zmianie pomimo odmiennych, aczkolwiek szczegółowych i spójnych wyjaśnień oskarżonego oraz zawnioskowanych przez niego świadków. Nierzadko zdarza się, że wnioski dowodowe o powołanie świadków regularnie są przez sąd oddalane. Warto w takiej sytuacji zapewnić w postępowaniu udział tzw. czynnika społecznego, a w szczególności przedstawicieli organizacji społecznych, których cele statutowe obejmują propagowanie praw człowieka jako podstawy funkcjonowania państwa i społeczeństwa oraz działanie na rzecz ich ochrony. Udział takich osób możliwy jest na podstawie art. 90 Kodeksu postępowania karnego, zgodnie z którym w postępowaniu sądowym udział może zgłosić organizacja społeczna, jeżeli zachodzi potrzeba ochrony interesu społecznego lub interesu indywidualnego, objętego zadaniami statutowymi tej organizacji, w szczególności ochrony wolności i praw człowieka. Ochrona praw człowieka wiąże się m.in. z przestrzeganiem równości procesowej stron, a więc jeśli w danej sprawie dochodzi do uprzywilejowania tylko jednej z nich, to zachodzą podstawy do wystąpienia z wnioskiem o dopuszczenie do udziału takiej organizacji społecznej (a dokładniej jej przedstawiciela). Przedstawiciel może uczestniczyć w rozprawach sądowych, wypowiadać się i składać oświadczenia na piśmie, co naturalnie stanowi dodatkowy czynnik obrończy w postępowaniu karnym. Zdarza się, że organizacja społeczna nie widzi podstaw do udziału w postępowaniu, ale wówczas w wielu przypadkach „wysyła” przedstawiciela, który w charakterze publiczności obserwuje przebieg sprawy i zdaje raport organizacji społecznej, uwzględniając ewentualnie dostrzeżone nieprawidłowości. Jedną z takich organizacji jest Helsińska Fundacja Praw Człowieka, która jest organizacją pozarządową, a więc całkowicie bezstronną i apolityczną, co ma ogromne znaczenie w sprawach z udziałem funkcjonariuszy Policji. Helsińska Fundacja Praw Człowieka na swojej stronie internetowej wskazuje, że problem nadmiernego użycia siły podczas policyjnej interwencji nie jest nowy. Od kilku lat obserwowany jest wzrost brutalności policji, pomimo wydania specjalnej instrukcji, zgodnie z którą podczas interwencji bezwzględnie zakazane powinno być m.in. uciskanie szyi, klatki piersiowej, brzucha i pleców, gdyż wtedy dochodzi do ograniczenia możliwości oddychania ze wszystkimi tego skutkami. Helsińska Fundacja Praw Człowieka wskazuje, że uważnie analizuje każdą sprawę, w której mogło dojść do przekroczenia uprawnień. Przyjmuje się, że pozbawienie wolności przez funkcjonariuszy państwowych wiąże się z przejęciem przez nich odpowiedzialności za życie i integralność fizyczną danej osoby. Warto wskazać na ciekawą statystykę przedstawioną przez Helsińską Fundację Praw Człowieka: okazuje się, że sami policjanci zauważają w swoich działaniach problem nadmiernego użycia siły. Wynika to z raportu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji z 2015 r., w którym aż 45% policjantów przyznało, że brali udział w interwencjach, gdzie działanie niektórych funkcjonariuszy mogło być postrzegane jako przejaw nieuzasadnionej agresji. Prawie 13% badanych stwierdziło, że do takich sytuacji dochodziło w co najmniej 1/5 ostatnich 100 interwencji. Powyższy przykład dotyczy tego rodzaju spraw, w których dochodzi do fizycznego kontaktu z funkcjonariuszem Policji, lecz organizacja społeczna angażuje się także w inne, mniej brutalne sprawy jeśli tylko istnieją uzasadnione podstawy uprzywilejowania pozycji funkcjonariuszy Policji w postępowaniu sądowym. W tym miejscu warto także wskazać na nieocenione działania Rzecznika Praw Obywatelskich (jak choćby w przypadku kasacji, o której pisałam przy okazji legitymowania na proteście). Dużo by pisać o wszystkich zasługach, więc warto wskazać przynajmniej na jeszcze jedną. W sytuacji gdy Polska nie wprowadziła do polskiego prawa trzech ważnych dyrektyw Unii Europejskiej (a była do tego zobligowana!), Rzecznik Praw Obywatelskich niezwłocznie wystąpił ze skargą do Komisji Europejskiej. Dyrektywy dotyczyły praw osób podejrzanych i oskarżonych – chodziło m.in. o przepisy dotyczące zapewnienia pomocy adwokata osobie zatrzymanej (jeszcze przed jej przesłuchaniem) oraz zachowania poufności ich kontaktów (a więc braku obecności i kontroli służb podczas spotkania). Jeszcze raz zatem podkreślę jak ważne są przepisy unijne i międzynarodowe – to one wyznaczają pewne standardy, które w państwie unijnym powinny być wdrażane i stosowane. Celem przygotowania pisma przewodniego z prośbą o wstąpienie przedstawiciela organizacji do postępowania, wraz z koniecznymi załącznikami, uporządkowanymi aktami sprawy oraz odpowiednią argumentacją (z powołaniem się na podstawy prawne i cele statutowe organizacji społecznej) warto skorzystać z usług profesjonalnego obrońcy.

Oprócz obecności czynnika społecznego w toku postępowania (a w razie braku takiej obecności tym bardziej!) warto pamiętać o prostych wnioskach i czynnościach, które pomogą później odtworzyć dokładny przebieg rozpraw sądowych. Zgodnie z art. 147 §2b Kodeksu postępowania karnego Przebieg rozprawy utrwala się za pomocą urządzenia rejestrującego dźwięk albo obraz i dźwięk, chyba że jest to niemożliwe ze względów technicznych. Doświadczenie pokazuje, że w sprawach karnych zdecydowana większość rozpraw nie jest jednak nagrywana (uzasadnia się to oczywiście brakiem możliwości ze względów technicznych). W takiej sytuacji rozprawa jest protokołowana przez pracownika sądu. Należy jednak pamiętać, że przebieg rozprawy protokołowany jest tylko „z możliwą dokładnością”, a więc do protokołu wciągane są wyłącznie ważniejsze, najbardziej kluczowe wyjaśnienia, zeznania, oświadczenia, wnioski, stwierdzenia, przy czym oceny „ważności” dokonuje wyłącznie sąd!. To rodzi ogromne ryzyko pominięcia słów, które zdaniem obwinionego/oskarżonego są istotne i przemawiają na jego korzyść. Odtworzenie tych słów w późniejszym etapie będzie praktycznie niemożliwe. I tutaj przychodzi z pomocą proste, lecz często zapomniane rozwiązanie zawarte w przepisie art. 148 §2 Kodeksu postępowania karnego, zgodnie z którym Osoby biorące udział w czynności mają prawo żądać zamieszczenia w protokole z pełną dokładnością wszystkiego, co dotyczy ich praw lub interesów. Zatem w momencie, w którym pada interesujące nas zeznanie, wyjaśnienie, stwierdzenie, mamy prawo do złożenia wniosku o zaprotokołowanie dokładnych słów (jeden do jednego, bez skrótów i pominięć). Drugim przydatnym rozwiązaniem (również często zapominanym) jest uprawnienie do nagrywania przebiegu rozprawy własnym urządzeniem rejestrującym dźwięk (np. dyktafon w telefonie komórkowym)! Taką możliwość daje nam art. 358 Kodeksu postępowania karnego, lecz należy o to zawnioskować. W momencie gdy rozprawa nie będzie nagrywana, a dokładne słowa nie zostaną zaprotokołowane, możemy istotnie zmniejszyć szanse na wykazanie swoich racji na kolejnych etapach postępowania, gdyż nie wykażemy, że konkretne słowa padły w trakcie postępowania, a sąd ich nie zaprotokołował (do czego ma prawo, ponieważ sam ocenia ważność poszczególnych wypowiedzi).

Aby skomentować, zaloguj się za pomocą jednej z platform: